wtorek, 5 maja 2020

Moje hashimoto - mój blog

Słowo hashimoto coraz rzadziej powoduje na twarzy naszego rozmówcy grymas kompletnego niezrozumienia i pytanie o to, czy może mamy na myśli jakiś japońską firmę motocyklową. Coraz więcej osób wie lub chociaż kojarzy ten temat. Co jest oczywistym następstwem odkrywania wspomnianej choroby u wielu osób każdego dnia. Osób, bo nie tylko u kobiet. A ile osób żyje i nie oszukujmy - męczy się w nieświadomości? Poruszam ten temat już na wstępie, dlatego, że będzie niejako tematem przewodnim tego bloga. Hashimoto i całe jego destrukcyjne działanie dotyczy mnie bezpośrednio. 
Źródło obrazka: Printerest


Jako, że jest to pierwszy wpis na moim blogu ( Kurcze, jak to dumnie brzmi - mój blog- jaram się!), elegancko byłoby naświetlić o czym i po co jest. Fikuśnie, bo tak mi moja natura nakazuje, zacznę od tego o czym i po co nie jest. 

Nie mam na celu wylewania gorzkich żali na temat mojej tarczycy i tego jak utrudnia mi życie. 

Nie zamierzam też kopiować treści z paramedycznych stronek i poinformować Cię o tym, co możesz przeczytać sobie gdziekolwiek, bo szkoda naszego czasu. 

Nie sprzedam Ci magicznych tryczków na to jak schudnąć w tydzień o rozmiar i jaki produkt zjeść, żeby po godzinie poczuć się jak młoda bogini, bo w takie bajery sama nie wierzę.

Nie będę podszywać się pod lekarzy, dietetyków, wróżki i innych specjalistów udając, że zjadłam wszystkie rozumy, bo przeczytałam dwie książki, zgłębiłam tajniki ziołolecznictwa na youtubowni i nauczę Cię życia, bo mam do tego jakieś prawo. Nie mam. Żaden amator piszący blogi i nagrywający vlogi nie ma takiego prawa. To może być tragiczne w skutkach i jest totalnie nie fair w stosunku do Czytelników. Nie łykajmy bzdur internetowych, proszę.

Przechodząc zatem do sedna - skoro nie chcę nic kopiować to co właściwie znajdziesz na tym blogu?

Otóż, wracając do początku tego posta - blog będzie opowiadał o chorobie hashimoto, ale nie ogólnie, tylko o mnie i o moim hashimoto. O tym jak ja sobie z tym żyję, jak z tym walczę, co w związku z tym zaobserwowałam i co nadal odkrywam.  
Chcę, żeby był moją wirtualną księgą inspiracji, którą mam ochotę się z kimś podzielić. 
Jestem zmotywowana do tego, żeby żyło mi się z tym jeszcze lepiej niż ludziom, którym tarczyca nie fiksuje. Wprowadziłam w swoim życiu już wiele zmian, które pomagają mi lepiej funkcjonować i dużo lepiej wyglądać. Wiem, że warto o to zawalczyć. Wiem też, że to wcale nie jest takie proste, żeby zacząć. Trzymam kciuki za każdego kto zmaga się z niedoczynnością tarczycy, ale nie odpuszcza i walczy o lepszą jakość życia. 
Sama jestem ciekawa jak inni sobie radzą. Jeśli ktoś będzie miał ochotę podzielić się swoim doświadczeniem, będzie mi bardzo miło. Tak po prostu. Wspierajmy się! :)


PS Nie jestem zainteresowana reklamami diet, trenerów itp. Mam dostęp jakbym chciała skorzystać. Z góry dzięki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gluten w Hashimoto

     Nikt nie zaprzeczy, że gluten stał się zwyczajnie modny. Dwa lata temu został nawet jednym z najpopularniejszych słów roku. Produkty be...